piątek, 10 kwietnia 2015

Rozdział VI ,,Dobrze, więc ustalmy warunki"




Minął czwarty dzień.
 Każdego ranka, któryś z moich " porywaczy" przynosił mi książki o dziwnych tytułach po czym kazał czytać dokładnie każdy akapit i zapamiętać jak najwięcej inaczej czeka mnie kara. "Kara" co przez to rozumieli? Z każdą kolejną minutą, utwierdzałam się w przekonaniu, że lepiej nie wiedzieć...
Tak bardzo tęskniłam za rodziną. Czy martwią się o mnie? Mają jakiś ślad? 
Chciałam ich zobaczyć. Chciałam po prostu być znowu z nimi, w bezpiecznym domu.
Ponieważ nikt nie chciał mi powiedzieć gdzie jestem, próbowałam dojść do tego sama. 
W pokoju znajdowała się jedno okno, przez które spoglądałam z utęsknieniem na góry. Kiedyś tak bardzo kochałam wycieczki po Kordylierach, a teraz te wszystkie wspomnienia będą kojarzyć mi się z tym miejscem. Codziennie rano do mojego pokoju wchodziła młoda kobieta w czarnej sukni i białym fartuszku, kładąc tace z jedzeniem na biurku. Nie powiem, że były to jakieś rarytasy. Najczęściej zwykłe zupki i kanapki. Zjawiała się również wieczorem przynosząc nowe ubrania oraz ręczniki. Traktowali mnie tu dobrze, można nawet powiedzieć, że za dobrze...
Nic nie mówiła oprócz " Dzień dobry" i " Do widzenia". Pewnego razu kiedy kładła na krześle komplet nowych, czystych ręczników kawałek rękawa od sukienki, odrobinę zawinął się do góry. Zamarłam bez ruchu, kiedy dostrzegłam ślady po zębach na jej przedramieniu. Spojrzała na mnie i szybko poprawiła rękaw wybiegając z pokoju. 
Dzisiaj, jak każdego innego wieczoru stałam z książką w dłoni i czytałam kolejny rozdział. Z każdą następną stroną, lektura wydawała mi się coraz dziwniejsza, ale zarówno bardziej mnie fascynowała. 
Najbardziej pociągały mnie fragmenty o czarownicach.

,, Trzecie stadium : Zjednoczenie ciała i ducha.
Cudotwórczyni, chiromantka czy uzdrowicielka to dla wielu po prostu czarownica. Wiele tych określeń jest wymyślone przez istoty śmiertelne. Nie opisują dobrze tej postaci, zazwyczaj są postrzegane jak wróżki, które przewidują przyszłość i mogą odebrać i dać życie. Jest tą błąd i obraza dla tak potężnego gatunku. Może zacznijmy od początku. Tylko przedstawiciele  tej niezwyklej rasy mają prawo wiedzieć jak pierwsza czarownica przyszła na świat. Dla innych jest to niestety wielka tajemnica. Czarownice bowiem do śmierci nie ujawniają swego sekretu. Wiadomo natomiast, że to dzięki nim powstały tak dostojne i potężne rasy jak wampiry, wilkołaki oraz wiedźmy. 

Czarownice są ściśle związane z ludźmi, przyrodą oraz wszystkim co niesie dobrą energie. Czerpią moc ze słońca, siłę z uśmiechu człowieka oraz czystości duszy. Potrafią kontaktować się z innymi czarownicami z zaświatów po przez płomień świecy. Są skupiskiem wszystkich uczuć, które odczuwają dwa razy silniej od ludzi. 
Różdżki i miotły to stereotyp. Nie są im potrzebne przy rzucaniu zaklęć.
Czarownice mają wiele innych cech, które niestety nie są nam bliżej znane, więc wolelibyśmy nie prowadzać was w błąd. Mimo wszystko mają też swoje słabości. Słabną w nocy, kiedy zabiją człowieka również umierają lub zostają wiedźmami oraz mają określony zapach, który mogą wyczuć tylko wampiry..." - ktoś wyrwał mi książkę z dłoni i rzucił w przeciwny kąt pokoju. Odwróciłam się gwałtownie.
- Ej! - krzyknęłam na bruneta z niebieskimi oczami.
- Czas na szkolenie. - uśmiechnął się złośliwie i podał mi jakiś strój. Spojrzałam  na ubrania, które siłą wcisnął mi w ręce. Rzuciłam je ze złoszczą na łóżko.
- Powiedz mi gdzie jestem...- rzekłam przez zaciśnięcie zęby. Andy wywrócił oczami i oparł się o drzwi widocznie znudzony tym samym pytaniem, które zadawałam przy każdej wizycie. 
- Ja pierdziele...- westchnął z lekkim rozbawieniem. 
- Powiedz, albo sama do tego dojdę. - odpowiedziałam.
- Proszę bardzo i tak nie zgadniesz skarbie. - powiedział i uderzył delikatnie palcem czubek mojego nosa pokazując jaka głupiutka jestem. 
- Góry - wskazałam palcem na okno.
- I co z tego, że góry? - wzruszył ramionami.
- Mają budowę fałdowo-płaszczowinową. W krajobrazie wysokogórskim dominują strzeliste szczyty, kotły polodowcowe oraz doliny U-Kształtne. Jestem w dziewięćdziesięciu dwóch procentach pewna, że są to Alpy. Biorąc pod uwagę klimat...umiarkowany i dość łagodny oraz wiatr, który wiele zazwyczaj z zachodu wnioskuje, że jesteśmy w Niemczech prawda? - teraz to ja się uśmiechnęłam. Z twarzy chłopaka powoli znikał uśmiech. Zrobił krok w moją stronę, a ja cofnęłam się automatycznie do tyłu. W oczach chłopaka dostrzegłam dziwny błysk, który mnie zaniepokoił. Ponownie zrobił krok do przodu, a ja do tyłu. W pewnym momencie przycisnął mnie do ściany, a dłonie położył na wysokości mojej głowy przez  co zostałam uwieziona w klatce, którą stworzył sam swoim ciałem. 
Był niebezpiecznie blisko mnie. Zaskoczyło mnie to, że nasze klatki piersiowe stykały się ( co było dla mnie oburzeniem, bo....ehem! Jestem dziewczyną! ) a ja nie czułam jak się porusza. Nie moja klatka piersiowa! Mój oddech był nienormalnie szybki, a jego albo bardzo płytki, albo w cale nie oddychał. .
W dodatku jego ciało było zimne, prawie lodowate...
- Spójrz na mnie. - rozkazał. Nie pewnie podniosłam wzrok natrafiając prosto na niebieskie tęczówki bruneta. Mimowolnie zadrżałam. 
- Nie pytaj oto więcej - mówił spokojnie, lecz tonem nieznoszącym sprzeciwu. Poczułam jego zimny kciuk na policzku, który powoli zataczał kółka. 
- Andy...ja chce po prostu do domu. Chce do rodziny, przyjaciół. Mam szkołę, którą nie mogę zawalić. Obiecuje, że nie złoże na was skargi jeśli odwieziesz mnie do domu. - jęknęłam cicho.
Chłopak stał chwilę w milczeniu, z delikatnie zmrużonymi oczami. 
- Dobrze, więc ustalmy warunki...- oznajmił w końcu i usiadł na skraju łóżka. 
- Wa..warunki? - spytałam zdezorientowana. Stałam dalej przy ścianie wlepiając oczy w jego niezwykle poważną twarz. 
- Tak. To może ja zacznę. Odwiozę cię do domu. Będziesz mogła być z rodziną, przyjaciółmi i chodzić do szkoły tak jak chciałaś prawda? -  przytaknęłam ruchem głowy - A w zamian za to  dwa razy w tygodniu będziemy się spotykać i będę cię tronować. Pamiętaj, musimy zachować absolutną dyskrecje.  - zakończył.
- Będziesz mnie trenować? W czym?! Andy...ja tu czegoś nie rozumiem. Porwaliście mnie tylko po to bym czytała jakieś książki o stworzeniach paranormalnych? - podniosłam głos. Chłopak westchnął i wstał. 
- Chcesz znać prawdę? - spytał. 
- Tak, całą i bez żadnych ściem. - nie zawahałam się ani przez sekundę.
- Pamiętaj, że to co ci zaraz pokaże i powiem może wydawać się niedorzeczne i absurdalne.
- Pokaż. - miałam dość gadania.
- Fleme..- wiedziałam, że chce bym powiedziała " Nie"
- Andy..- naciskałam. Biersack oparł dłonie na biodrach.
I nagle, dosłownie w sekundzie z ust And'ego wysunęła się para ostrych, lśniących kłów. 
----------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Cześć, przeprasza, że dzisiaj rozdział taki krótki :c
Pewnie błędów w chuj i wg .-.
W końcu weekend ufff...
Nie mam raczej nic do powiedzenia więcej.
Dzięki za wszystkie komentarza pod ostatnim rozdziałem :)
Czekam na wasze komentarze, tylko szczere okej?
Miłego dnia c:





piątek, 3 kwietnia 2015

Rozdział V ,,Podręcznik istot nadprzyrodzonych"


Chłopak wpatrywał się intensywnie w moją twarz, jakby analizując wypowiedziane przeze mnie słowa. Przełknęłam głośno ślinę. Sznur, który otaczał moje nadgarstki i kostki u nóg wrzynał się w skórę, przez co skrzywiłam się odrobinę. Próbowałam nie pokazywać po sobie, że mnie boli.
Chłopak wyprostował się. Westchnął ciężko z krzywym uśmieszkiem i odszedł powoli.
- Czemu mnie tu trzymacie? - zapytałam sama nie pamiętając, który raz to mówię.
- Ciągle oto pytasz...- podszedł do mnie Jinxx. Mój " kochany" nauczyciel od literatury angielskiej.
Przysunął krzesło, które stało oparte o ścianę i usadowił się na nim wygodnie. Skrzyżował ręce na piersi i zaczął mówić. Jego głos był spokojny, lecz stanowczy.
- Powiedz mi Fleme...czy zdarzyło Ci się kiedyś coś dziwnego...- spojrzał krótko na swoich towarzyszy. Usłyszałam, że jeden z nich chrząknął i zrobił parę kroków do przodu.
- C-co masz na myśli? - spytałam jąkając się. Musze poćwiczyć nad udawaniem twardziela.
- Ty mi powiedz. - odpowiedział. Po prostu super...Skąd mam niby wiedzieć, o co mu chodzi?!
- Ale co mam Ci powiedzieć? - zapytałam, a mój głos zrobił się znacznie ciszy niż bym tego chciałam.
- Ty mi powiedz...- powtórzył. Miałam ochotę dać mu w twarz. Co mnie powstrzymało? Sznury oraz, że może mnie wtedy oblać.
Obróciłam twarz w prawo na tyle ile mogłam i zauważyłam, że przy moim krześle stoi Ashley.
Kiedy spostrzegł, że mu się przyglądam posłał mi krótki uśmiech.
Ponownie zwróciłam całą uwagę na Jinxxa. Siedział w tej samej pozycji, a na jego twarzy malowało się opanowanie. Był jedyną osobą w całej tej " świętej" trójcy, którą mogłabym uznać za osobę spełni rozumu. Oczywiście zapominając tego dziwnego faktu, że mnie porwał...
- Nie wiem o co Ci chodzi...- odpowiedziałam, w końcu. Jinxx nachylił się i oparł łokieć na kolanie, a podbródek na pieści.
- To może inaczej. Czy dokonałaś kiedyś rzeczy, doświadczyłaś zjawisk, których ciężko było  Ci objąć rozumem? - zmrużył oczy. Co ma na myśli? Spuściłam wzrok na metalowa podłogę. Zaczęłam szukać w odmętach pamięci jakiś " niezwykłych" wydarzeń. Moje życie było całkowicie normalne. Oparte na faktach i rzeczach istniejących, które można w jakiś sposób wytłumaczyć i zbadać. Chociaż...kiedyś jak miałam jakieś 9 lat było coś takiego. Siedziałam w swoim pokoju i czytałam książkę, chyba była to jakaś lektura szkolna, której tytułu nie pamiętam.W pewnym momencie zerknęłam na zegarek. Była godzina 21:32. Zatraciłam się w książce, przeczytałam za jednym zamachem całą. Ponownie zerknęłam na zegarek. Była 21;33 Niedorzeczność! Przeczytałam książkę liczącą dwieście coś stron, w czasie jednej minuty?! Na początku myślałam, że po prostu baterie się skończyły, lecz na komputerze, zegarku w kuchni oraz telefonie w biurze taty, który chodził z dokładnością do każdej sekundy była również 21:32. Zapomniałam o tym dziwnym wydarzeniu, ale czy właśnie oto właśnie chodziło brunetowi?
Podniosłam wzrok na chłopaka. Na jego twarzy pojawił się łobuzerski uśmiech. Zerknął na Ashleya.
- Czyli jednak...- szepnął jakby sam do siebie.
- Dziękuje Ci Fleme. - odparł wstając i poprawiając brzegi swojej skórzanej kurtki.
- Za co mi dziękujesz? - zmarszczyłam czoło.
- Pomożesz nam. - uśmiechnął się szeroko.
Podniosłam brew. Mam wam pomóc? Chyba w podaniu adresy mojego domu, chociaż i tak wiecie gdzie mieszkam. Nagle ktoś położył mi dłoń na ramieniu. Podskoczyłam gwałtownie, a potem jęknęłam czując jak ciepła ciecz wypływa spod mojej skóry i wsiąka w sznur.
Jinxx w jednej sekundzie zmienił wyraz twarzy. Wyglądał na zdezorientowanego, zaczął się chwiać na nogach. Dłoń na moim ramieniu zwiększyła moc swojego nacisku, a za moimi plecami rozległy się wolne  i coraz głośniejsze kroki. Mimowolnie przyszły mnie dreszcze. Chłopacy zaczęli szybciej oddychać. I ja też. Usłyszałam jękniecie And'ego za moimi plecami, lecz najbardziej przerażał mnie teraz Jinxx. Jego oczy z ciemniały, tęczówki przysłoniły całe białko.
- Andy, wyprowadź Jinxxa! - jęknęłam cicho na dźwięk, ostrego głosu Ashleya. Niebieskooki w niecałą sekundę znalazł się przy Fergusonie i wyprowadził go z pokoju. Nawet nie zauważyłam, że mnie mija! Poczułam, że moje dłonie i nogi są wolne. Mogłam nimi  ruszać. Chciałam wstać i dać w twarz Ashley'owi*, lecz nie zdążyłam chłopak stanął przede mną chwytając moje ręce i błyskawicznie opatrując ranę na nadgarstku. Moje łydki były pomiędzy jego kolanami przez co znowu były unieruchomione. Próbowałam wyrwać nogi, lecz Ashley posłał mi tylko mordercze spojrzenie. Skuliłam się w duchu i przestałam.
- Gotowe...- oznajmił i puścił moje ręce. Przejechałam palcem po dokładnie zabandażowanym miejscu.
- Dzi..dziękuje..- chrząknęłam, wyłącznie z powodu dobrego wychowania. Nie odpowiedział.
Obserwowałam jak odkłada bandaż, gazik i wodę utlenioną do szafki.
- Co mu się stało? - spytałam - Co wam się wszystkim stało? - zadałam kolejne pytanie. Brunet zamknął powoli szafkę i odwrócił w moim kierunku twarz.
- Dowiesz się w swoim czasie...- odparł z dziwnym uśmieszkiem.

Siedziałam w "swoim" pokoju. Stałam przy oknie zdruzgotana myślą, że zamontowano w nim  kraty, przez które nawet ja nie będę wstanie się przecisnąć. Czy moi rodzice mnie szukają? Jestem pewna, że zawiadomili policje. Prywatni detektywni ojca również na pewno już pracują by odnaleźć córkę swego pracodawcy. Co robi Holly? Czy również szuka mnie na własną rękę? Czy powiedziała moim rodzicom o tym co  wydarzyło się tego pamiętnego dnia,po wyjściu z kina? Nie miałam nawet telefonu by do nich zadzwonić. Zresztą gdybym go miała to pewnie zostałby mi odebrany. Czy już wiedzą gdzie jestem? Czy ktoś widział, jak wpychają mnie do samochodu? Modliłam się w duchu, żeby tak. W pokoju nie wisiał, żaden krzyż wiec uznałam, że mężczyźni, którzy mnie tu przetrzymują muszą być ateistami. Siadłam na łóżku przypominając sobie dziwne zachowanie Jinxx'a  kiedy z moich nadgarstków popłynęła krew. Wszyscy dziwnie się wtedy zachowywali. Coraz bardziej utwierdzałam się w przekonaniu, że to są po prostu jacyś psychole. Nagle drzwi otworzyły się gwałtownie uderzając o ścianę. Do środka wszedł Andy z jakąś książką w dłoni. Rozejrzał się po pokoju. Kiedy mnie zauważył podszedł bliżej i rzucił wspomnianą wcześniej rzecz na moje kolana. Chwyciłam nie pewnie lekturę i przejechałam dłonią po zakurzonej okładce. Kaszlnęłam dwa razy zasłaniając usta dłonią.
,, Podręcznik istot nadprzyrodzony"
Spojrzałam na niego z nieukrytym zdziwieniem. Uśmiechnął się do mnie kpiąco i założył ręce na piersi.
- Otwórz. - powiedział. Nie chętnie, lecz z zaciekawieniem przerzuciłam okładkę  i przeczytałam nagłówek pierwszej stronę :
,, Wampiry, wilkołaki, wróżki, wiedzmy, czarownice i inne" - przeczytałam na głos z rozbawieniem w głosie - Poważnie? - zwróciłam się w stronę chłopaka.
- Czytaj dalej. - rozkazał spokojnie, wcale nie urażony moją wcześniejszą uwagą.
Przewróciłam oczami i przerzuciłam kolejne dwie kartki.
- ,, Podręcznik ten ma zadanie wprowadzić Cię w świat pełen rzeczy oraz zjawisk których nie da się wytłumaczyć z logicznego punkty widzenia. Dowiesz się nieco o swojej tożsamości, poznasz kto jest twoim przyjacielem, a kto wrogiem. Poznasz sekrety oraz zdolności, które potrafisz, i których jeszcze nie opanowałaś. Zrozumiesz esencje swojego istnienia i zasady panujące w kręgu "wtajemniczonych" . Historie swojego rodu i charakterystykę swego gatunku. Pamiętaj jednak, że to studium twojego początkowego nauczania, więc nie wymagaj zbyt wiele. Oraz, że najlepiej poznaje się świat do którego właśnie wchodzisz będąc pod nauką nestora, czyli swego przewodnika"   podniosłam wzrok na bruneta. Uśmiechnął się kpiąco mówiąc :
- Mnie.
----------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Ashley'owi* - nie wiem do końca jak to się odmienia...Jak? XD

Siema :)
Dziękuje za komentarze pod ostatnio rozdziałem c:
A jak ten wam się podoba?
Szczerze mówiąc to dosłownie sekundę przed opublikowaniem wpadł mi do głowy pomysł z podręcznikiem xD Tak to zakończenie miało być inne, lecz tamto według mnie byłoby nudne .-.
Czekam na waszą opinię :")
Rozdział miał pojawić się jutro, ale jakąś tak wyszło c:
Ps. Przepraszam za wszystkie błędy :/