Chłopak wpatrywał się intensywnie w moją twarz, jakby analizując wypowiedziane przeze mnie słowa. Przełknęłam głośno ślinę. Sznur, który otaczał moje nadgarstki i kostki u nóg wrzynał się w skórę, przez co skrzywiłam się odrobinę. Próbowałam nie pokazywać po sobie, że mnie boli.
Chłopak wyprostował się. Westchnął ciężko z krzywym uśmieszkiem i odszedł powoli.
- Czemu mnie tu trzymacie? - zapytałam sama nie pamiętając, który raz to mówię.
- Ciągle oto pytasz...- podszedł do mnie Jinxx. Mój " kochany" nauczyciel od literatury angielskiej.
Przysunął krzesło, które stało oparte o ścianę i usadowił się na nim wygodnie. Skrzyżował ręce na piersi i zaczął mówić. Jego głos był spokojny, lecz stanowczy.
- Powiedz mi Fleme...czy zdarzyło Ci się kiedyś coś dziwnego...- spojrzał krótko na swoich towarzyszy. Usłyszałam, że jeden z nich chrząknął i zrobił parę kroków do przodu.
- C-co masz na myśli? - spytałam jąkając się. Musze poćwiczyć nad udawaniem twardziela.
- Ty mi powiedz. - odpowiedział. Po prostu super...Skąd mam niby wiedzieć, o co mu chodzi?!
- Ale co mam Ci powiedzieć? - zapytałam, a mój głos zrobił się znacznie ciszy niż bym tego chciałam.
- Ty mi powiedz...- powtórzył. Miałam ochotę dać mu w twarz. Co mnie powstrzymało? Sznury oraz, że może mnie wtedy oblać.
Obróciłam twarz w prawo na tyle ile mogłam i zauważyłam, że przy moim krześle stoi Ashley.
Kiedy spostrzegł, że mu się przyglądam posłał mi krótki uśmiech.
Ponownie zwróciłam całą uwagę na Jinxxa. Siedział w tej samej pozycji, a na jego twarzy malowało się opanowanie. Był jedyną osobą w całej tej " świętej" trójcy, którą mogłabym uznać za osobę spełni rozumu. Oczywiście zapominając tego dziwnego faktu, że mnie porwał...
- Nie wiem o co Ci chodzi...- odpowiedziałam, w końcu. Jinxx nachylił się i oparł łokieć na kolanie, a podbródek na pieści.
- To może inaczej. Czy dokonałaś kiedyś rzeczy, doświadczyłaś zjawisk, których ciężko było Ci objąć rozumem? - zmrużył oczy. Co ma na myśli? Spuściłam wzrok na metalowa podłogę. Zaczęłam szukać w odmętach pamięci jakiś " niezwykłych" wydarzeń. Moje życie było całkowicie normalne. Oparte na faktach i rzeczach istniejących, które można w jakiś sposób wytłumaczyć i zbadać. Chociaż...kiedyś jak miałam jakieś 9 lat było coś takiego. Siedziałam w swoim pokoju i czytałam książkę, chyba była to jakaś lektura szkolna, której tytułu nie pamiętam.W pewnym momencie zerknęłam na zegarek. Była godzina 21:32. Zatraciłam się w książce, przeczytałam za jednym zamachem całą. Ponownie zerknęłam na zegarek. Była 21;33 Niedorzeczność! Przeczytałam książkę liczącą dwieście coś stron, w czasie jednej minuty?! Na początku myślałam, że po prostu baterie się skończyły, lecz na komputerze, zegarku w kuchni oraz telefonie w biurze taty, który chodził z dokładnością do każdej sekundy była również 21:32. Zapomniałam o tym dziwnym wydarzeniu, ale czy właśnie oto właśnie chodziło brunetowi?
Podniosłam wzrok na chłopaka. Na jego twarzy pojawił się łobuzerski uśmiech. Zerknął na Ashleya.
- Czyli jednak...- szepnął jakby sam do siebie.
- Dziękuje Ci Fleme. - odparł wstając i poprawiając brzegi swojej skórzanej kurtki.
- Za co mi dziękujesz? - zmarszczyłam czoło.
- Pomożesz nam. - uśmiechnął się szeroko.
Podniosłam brew. Mam wam pomóc? Chyba w podaniu adresy mojego domu, chociaż i tak wiecie gdzie mieszkam. Nagle ktoś położył mi dłoń na ramieniu. Podskoczyłam gwałtownie, a potem jęknęłam czując jak ciepła ciecz wypływa spod mojej skóry i wsiąka w sznur.
Jinxx w jednej sekundzie zmienił wyraz twarzy. Wyglądał na zdezorientowanego, zaczął się chwiać na nogach. Dłoń na moim ramieniu zwiększyła moc swojego nacisku, a za moimi plecami rozległy się wolne i coraz głośniejsze kroki. Mimowolnie przyszły mnie dreszcze. Chłopacy zaczęli szybciej oddychać. I ja też. Usłyszałam jękniecie And'ego za moimi plecami, lecz najbardziej przerażał mnie teraz Jinxx. Jego oczy z ciemniały, tęczówki przysłoniły całe białko.
- Andy, wyprowadź Jinxxa! - jęknęłam cicho na dźwięk, ostrego głosu Ashleya. Niebieskooki w niecałą sekundę znalazł się przy Fergusonie i wyprowadził go z pokoju. Nawet nie zauważyłam, że mnie mija! Poczułam, że moje dłonie i nogi są wolne. Mogłam nimi ruszać. Chciałam wstać i dać w twarz Ashley'owi*, lecz nie zdążyłam chłopak stanął przede mną chwytając moje ręce i błyskawicznie opatrując ranę na nadgarstku. Moje łydki były pomiędzy jego kolanami przez co znowu były unieruchomione. Próbowałam wyrwać nogi, lecz Ashley posłał mi tylko mordercze spojrzenie. Skuliłam się w duchu i przestałam.
- Gotowe...- oznajmił i puścił moje ręce. Przejechałam palcem po dokładnie zabandażowanym miejscu.
- Dzi..dziękuje..- chrząknęłam, wyłącznie z powodu dobrego wychowania. Nie odpowiedział.
Obserwowałam jak odkłada bandaż, gazik i wodę utlenioną do szafki.
- Co mu się stało? - spytałam - Co wam się wszystkim stało? - zadałam kolejne pytanie. Brunet zamknął powoli szafkę i odwrócił w moim kierunku twarz.
- Dowiesz się w swoim czasie...- odparł z dziwnym uśmieszkiem.
Siedziałam w "swoim" pokoju. Stałam przy oknie zdruzgotana myślą, że zamontowano w nim kraty, przez które nawet ja nie będę wstanie się przecisnąć. Czy moi rodzice mnie szukają? Jestem pewna, że zawiadomili policje. Prywatni detektywni ojca również na pewno już pracują by odnaleźć córkę swego pracodawcy. Co robi Holly? Czy również szuka mnie na własną rękę? Czy powiedziała moim rodzicom o tym co wydarzyło się tego pamiętnego dnia,po wyjściu z kina? Nie miałam nawet telefonu by do nich zadzwonić. Zresztą gdybym go miała to pewnie zostałby mi odebrany. Czy już wiedzą gdzie jestem? Czy ktoś widział, jak wpychają mnie do samochodu? Modliłam się w duchu, żeby tak. W pokoju nie wisiał, żaden krzyż wiec uznałam, że mężczyźni, którzy mnie tu przetrzymują muszą być ateistami. Siadłam na łóżku przypominając sobie dziwne zachowanie Jinxx'a kiedy z moich nadgarstków popłynęła krew. Wszyscy dziwnie się wtedy zachowywali. Coraz bardziej utwierdzałam się w przekonaniu, że to są po prostu jacyś psychole. Nagle drzwi otworzyły się gwałtownie uderzając o ścianę. Do środka wszedł Andy z jakąś książką w dłoni. Rozejrzał się po pokoju. Kiedy mnie zauważył podszedł bliżej i rzucił wspomnianą wcześniej rzecz na moje kolana. Chwyciłam nie pewnie lekturę i przejechałam dłonią po zakurzonej okładce. Kaszlnęłam dwa razy zasłaniając usta dłonią.
,, Podręcznik istot nadprzyrodzony"
Spojrzałam na niego z nieukrytym zdziwieniem. Uśmiechnął się do mnie kpiąco i założył ręce na piersi.
- Otwórz. - powiedział. Nie chętnie, lecz z zaciekawieniem przerzuciłam okładkę i przeczytałam nagłówek pierwszej stronę :
- ,, Wampiry, wilkołaki, wróżki, wiedzmy, czarownice i inne" - przeczytałam na głos z rozbawieniem w głosie - Poważnie? - zwróciłam się w stronę chłopaka.
- Czytaj dalej. - rozkazał spokojnie, wcale nie urażony moją wcześniejszą uwagą.
Przewróciłam oczami i przerzuciłam kolejne dwie kartki.
- ,, Podręcznik ten ma zadanie wprowadzić Cię w świat pełen rzeczy oraz zjawisk których nie da się wytłumaczyć z logicznego punkty widzenia. Dowiesz się nieco o swojej tożsamości, poznasz kto jest twoim przyjacielem, a kto wrogiem. Poznasz sekrety oraz zdolności, które potrafisz, i których jeszcze nie opanowałaś. Zrozumiesz esencje swojego istnienia i zasady panujące w kręgu "wtajemniczonych" . Historie swojego rodu i charakterystykę swego gatunku. Pamiętaj jednak, że to studium twojego początkowego nauczania, więc nie wymagaj zbyt wiele. Oraz, że najlepiej poznaje się świat do którego właśnie wchodzisz będąc pod nauką nestora, czyli swego przewodnika" - podniosłam wzrok na bruneta. Uśmiechnął się kpiąco mówiąc :
- Mnie.
----------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Ashley'owi* - nie wiem do końca jak to się odmienia...Jak? XD
Siema :)
Dziękuje za komentarze pod ostatnio rozdziałem c:
A jak ten wam się podoba?
Szczerze mówiąc to dosłownie sekundę przed opublikowaniem wpadł mi do głowy pomysł z podręcznikiem xD Tak to zakończenie miało być inne, lecz tamto według mnie byłoby nudne .-.
Czekam na waszą opinię :")
Rozdział miał pojawić się jutro, ale jakąś tak wyszło c:
Ps. Przepraszam za wszystkie błędy :/
Komentarzy nie umiem pisać( ichyba nigdy się nie nauczę xdd). Napawdę fajnie napisałaś ten rozdział i mam nadzieje, że kolejny będzie szybko. Czekam i wenyyyyyyy :DDD
OdpowiedzUsuń~Will Watson Herondale
Boże to jest piekne ,zakochałam w twoim opowiadaniu ,uwielbiam takie :))) czyli nasz główna bohaterka ma jakieś nadprzyrodzone moce uuu :) fajnie chce więcej i więcej dawaj szybko nexta xd pozdrawiam i życzę weny :)) Buziaki :*
OdpowiedzUsuńZapraszam na kolejny rozdział :*
Usuńhttp://miloscjestzawszesilna.blogspot.com/
Jaaaaaaaaaaaa świetny rozdział.
OdpowiedzUsuńCzekam na więcej :3
Oraz życzę Ci weny i wesołego jajka :)
Czas pozwolił mi tylko na taki króciutki komentarz :(
I am sorry - czy jak to tam się pisze XD
BVB + stworzenia nadprzyrodzone = CUDO
OdpowiedzUsuńŚwietny rozdział. Pokochałam twojego bloga i czekam na next :)
Super!! Istoty nadprzyrodzone kocham! Czekam na next :D
OdpowiedzUsuń