Od Fleme.
To był dzień jak co dzień, wydawał się taki sam jak każdy inny. Nudny i monotonny. Szary poranek z nielicznymi promieniami słońca przebijającymi się przez grubą warstwę chmur. Ten sam uśmiech na ustach, te same znane twarze, lecz
coś było nie tak…Moja intuicja szalała, przesyłała dziwne impulsy. Wszystko mnie denerwowało, wyprowadzało z
równowagi, a przecież byłam zawsze spokojną osobą. Rzadko się denerwowałam i złościłam. Ale może od początku :
Na dole w kuchni byli obecni wszyscy. Mama z promiennym uśmiechem na twarzy, tata w ulubionym garniturze, który wkładał codziennie oraz młody w ulubionej, czerwonej czapce bejsbolowej. Pani Wilson, nasza kucharka nakładała właśnie każdemu sałatki, a mama nalała soku do szklanek.
- Cześć - przywitałam się siadając przy stole.
- Witaj słońce, wyspałaś się? - uśmiechnęła się i wzięła łyk napoju.
- Niezbyt, jakąś nie mogłam zasnąć…- wzruszyłam ramionami i zaczęłam
szukać widelca wzrokiem. Mama odstawiła szklankę z napojem i skrzywiła się
trochę.
- Ja jakoś też…- oświadczyła.
- Dzisiaj masz trening Fleme? - Tata spojrzał na mnie znad gazety swoimi zielonymi oczami. Podobno to na nie mama zwróciła najpierw uwagę,
a dopiero potem na cała resztę. Przytaknęłam ruchem głowy.
- Tak, ale chyba jednak wrócę z Holly. Musimy jeszcze dokończyć projekt na biologie. – nie skłamałam. Naprawdę musiałyśmy zbudować model Deana
zwierzęcego. Zresztą wolałam z nią wracać z treningu. Dlaczego? Cóż…moi rodzice
byli przewrażliwieni na punkcie bezpieczeństwa.
Zawsze odbierali mnie ze wszystkich spotkań osobiście, nie pozwalali przebywać poza domem dłużej niż do godzinny 23:00 i ciągle zrzędzili o programach, w
których głównymi bohaterami są nastolatki, które mają problemy z narkotykami, alkoholem oraz papierosami, a rodzice nic o tym nie wiedzą i dopiero
dowiadują się o tym od wychowawcy lub o głównego komisarza
policji. Nie chce źle się wyrazić. Kochałam ich, i to nawet bardzo. Mimo, że
wkurzali mnie z tą obsesjom to tolerowałam to zachowanie. Nigdy nie przepadałam za imprezami, bałam się
pijanych ludzi, a narkotyki czy palenie powodowało u mnie obrzydzenie do tego
stopnia, że chciałam wymiotować. No ale miałam dopiero 17 lat i chyba jak każdy
człowiek w moim wieku chciałam bez nadzoru pochodzić po sklepach z
przyjaciółmi, pójść do kina i spędzić cały dzień w McDonaldzie. Rodzice Holly również troszczyli się o jej bezpieczeństwo, lecz rozumieli potrzeby
nastolatki i pozwalali na trochę więcej luzu. Trochę, nie za dużo….
- Mniej więcej, o której wrócisz? - zapytała mama.
- Emmm…myślę, że około… 21:00 wieczorem? – odpowiedziałam. Rodzice
spojrzeli na siebie porozumiewawczo.
- Tak długo będziecie robić jeden projekt? – chrząknął tata.
- Tato…liczy się jakość, a nie szybkość wykonania. – uśmiechnęłam się.
Rodzice ponownie spojrzeli na siebie, a potem znów na mnie. Niebieskie tęczówki mamy i jadowita
zieleń ojca tworzyła mieszankę, którą tylko nieliczni potrafili przetrwać.
- W porządku. - uśmiechnął się i wstał z krzesła. – Eryk ty też masz dzisiaj trening
piłki nożnej prawda? - Mój brat przełknął ostatni gryz sałatki i przytaknął głową również
wstając. Chwycił serwetkę i wytarł usta po posiłku.
- Wrócisz tak jak zawsze? Około 17:00? – wtrąciła się mama. Ponownie
przytaknął głową. Mój brat nie był zbyt rozmowny, właściwie to bardzo rzadko cokolwiek
mówił. No chyba, że to była wyższa konieczność. Podobnie jak ja był pod tak zwaną ,,kontrolą rodzicielską" Tata odwoził
go do szkoły oraz przywoził z powrotem do domu. Kiedy miałam 14 lat przeżywałam to samo, lecz w końcu wymusiłam, że chce jeździł autobusem. Na
początku nie zgadzali się z tym pomysłem, lecz na ich nieszczęście jestem bardzo uparta.
- Na razie - pomachałam do nich.
- Papa synku, do widzenia kochanie – pożegnała się mama i wysłała
obydwóm po buziaku. Tata odpowiedział szybkie ,, Pa ”, a Eryk jedynie
pomachał na pożegnanie ręką. Ehh..chłopacy nie
umieją oddawać uczuć.
----------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Cześć c:
O to rozdział pierwszy. Tak wiem, jest o wszystkim i o niczym, ale to dopiero rozdział pierwszy więc... :3 W drugim obiecuje, że będzie się więcej dziać c:
Miłego dnia c:
Ps. Przepraszam za błędy, jeśli się gdzieś jakieś pojawiły :/ ----------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Cześć c:
O to rozdział pierwszy. Tak wiem, jest o wszystkim i o niczym, ale to dopiero rozdział pierwszy więc... :3 W drugim obiecuje, że będzie się więcej dziać c:
Miłego dnia c:
Uuu ciekawie się zapowiada c:
OdpowiedzUsuńOd razu spodobało mi się w jaki sposób piszesz :) Opisujesz wszystko z dokładnością. Wyłapałam chyba tylko jedną literówkę, no ale każdemu się zdarza.
Fleme wydaje się sympatyczną osobą c:
Czekam z niecierpliwością na rozdział 2 ;)
Weny :*
Bardzo dziękuje, to wiele dla mnie znaczy c:
UsuńBardzo ciekawe naprawdę ,ja chce już nexta xd pisz go szybko :) masz talent :) pozdrawiam i zapraszam do siebie
OdpowiedzUsuńhttp://miloscjestzawszesilna.blogspot.com/
Weny życzę :)
Dziękuje za te miłe słowa :)
UsuńNie powiem bardzo ciekawy rozdział :)
OdpowiedzUsuńWszystko ładnie pięknie opisane. Cud, miód, malina XD. Masz ogromny talent, Twój styl pisania też jest mega.
Co z tego, że to dopiero 1 rozdział już jest genialnie :*
Nie mam żadnych zastrzeżeń.
I coś mi się nie chce wierzyć, że to Twój pierwszy blog. Na pewno miałaś jakiś, ale nie na bloggerze, no bo przecież taki potenszial z choinki urwać się nie mógł XD
Czekam na nexta i powiadamiaj mnie na moim blogu o BVB
http://life-is-not-always-colorful.blogspot.com/?m=1
(oczywiście jeżeli chcesz to wpadaj i czytaj XD)
I tutaj trzymaj lineczka na drugie moje jakże głupie FFBVB :3
http://no-one-has-the-right-to-vote.blogspot.com/
Pozdrawiam i weny :***
Dzięki za miłe słowa...znaczy pisałam różne krótkie historyjki w zeszytach, ale to było takie tylko hobby :)
Usuń